Hej ! Na początku chciałabym bardzo przeprosić za to że tak Was zaniedbałam , ale nie mogłam ogarnąć "bloggera" i wszystkich ustawień graficznych : tła , nagłówka itd. Ale dzisiaj ostro się za to zabrałam i mam nadzieję że podobają Wam się efekty mojej pracy. Na razie nie mogę wrócić na "youtube " gdyż mam internet tylko na komórce i nie mam możliwości wgrywania filmików , mam nadzieję że mi to wybaczycie.
Przechodzę już do tematu dzisiejszego posta , a mianowicie chciałabym porównać trzy bardzo dobre balsamy do ust pochodzące (o ile się nie mylę ) z USA. Z racji tego że testuję je już dość długo , pomyślałam że to najwyższy czas aby o nich wspomnieć i być może rozwiać Wasze wątpliwości na który z nich się zdecydować , bo wszystkie z nich są ostatnimi czasy bardzo zachwalane zarówno na polskim "youtube" jak i na amerykańskim.
Będę porównywać pod względem następujących kryteriów :
- nawilżenia
-wydajności
- ceny
- opakowania
-aplikacji
-zapachu/ smaku
-dostępności
A więc do dzieła ! :)
Na pierwszy ogień pójdzie balsam , pewnie dobrze Wam już znany : EOS ( Evolution Of Smooth) , czyli sławne "jajeczko". Ja mam swój w wersji Summer Fruit.
Postanowiłam go zakupić ze względu na wiele pozytywnych opinii usłyszanych wśród youtubowiczek.
Nawilżenie : Stopień nawilżenia jest wysoki ( poprzez zawartość witaminy E , olejków jojoba i masła shea) , jest zadowalający aczkolwiek przy moich wiecznie suchych ustach nie daje on tak ekstremalnego nawilżenia jakiego się po nim spodziewałam.
Wydajność : Jest bardzo wydajny mam go już od ok. 9 i jeszcze zostało mi go całkiem sporo.
Aplikacja : Jest bardzo przyjemna i dobrze przemyślana , z pozoru balsam może się wydawać trudny w używaniu , ale aplikacja jest bardzo wygodna i higieniczna , nakłada się go w taki sam sposób jak balsam w sztyfcie.
Zapach/Smak : Pachnie owocowo ( mnie osobiście ten zapach przypomina Tymbarka ) , smakuje podobnie jak pachnie - słodko.
Opakowanie : Z pewnością to ono najbardziej zachęca do zakupu , jest oryginalne , poręczne i urocze. Kolorowa kulka przypominająca wyglądem piłkę jest idealnym gadżetem do torebki :)
Dostępność : Nie można go dostać w żadnej polskiej drogerii , najprostszą drogą kupna jest internet np. allegro , e - bay , czy też strona butik4girls.pl - to znane mi źródła.
Cena : Cena jest dwukrotnie większa niż cena w USA , waha się od 19 zł do 25 zł , co moim zdaniem jest o wiele za duża jak na balsam do ust :(
Następnym balsamem na który chciałabym zwrócić uwagę jest sławny Carmex , ja wypróbowałam już 3 wersje zapachowe : wiśniową , truskawkową i jaśminową zieloną herbatę.
Nawilżenie : W porównaniu z innymi balsamami do ust , które stosowałam nawilża średnio. Porównałabym jego stopień nawilżenia do wazeliny z FlosLeku. Nawilża dobrze , usta są po nim miękkie i hmmm ukrwione ( jeżeli można to tak określić) , ma także SPF 15 i działanie lecznicze ( podobno zapobiega wysuszaniu się ust i można nim leczyć zajady i opryszczkę , tak słyszałam ). Rzeczywiście chyba wyleczył mi zajady , gdyż tego problemu nie mam odkąd zaczęłam go stosować , więc wydaje mi się że coś w tym jest.
Wydajność : Również jest bardzo wydajny , jedno opakowanie starczyło mi na ok. pół roku.
Aplikacja : Dostępne są trzy wersje Carmexu : w słoiczku , sztyfcie i tubce. Ja wypróbowałam tylko ten w tubce , aplikator to zwykły plastik z dziurką , nic specjalnego. Niestety często kiedy zbyt mocno naciśnie się na tubkę to produkt wylewa się z opakowania :(
Zapach / Smak : Zapach może nie każdemu odpowiadać gdyż w każdym Carmex'ie przeważa zapach mentolu , przez co zapach przypomina zapach w aptece lub leku. Mi on osobiście nie przeszkadza , wręcz przeciwnie podoba mi się , gdyż jest bardzo orzeźwiający i przyjemnie "mrowi" na ustach. Smak jest jednak nieprzyjemny , nie potrafię go opisać , po prostu nie podoba mi się.
Opakowanie : Jest zwykłe , osobiście nie podobają mi się kolory i moim zdaniem wygląda przeciętnie.
Dostępność : Łatwo dostępny , można go znaleźć praktycznie w każdej drogerii , jak również na internecie.
Cena : ok. 9 zł , co moim zdaniem jest dobrą ceną w stosunku do tego produktu.
Już ostatnim balsamem będzie balsam organiczny ( tak mi się wydaje) , o bardzo naturalnym składzie , czyli balsam z Burt's Bees . Ja swój posiadam w wersji Honey.
Nawilżenie : Stopień nawilżenia jest naprawdę wysoki , moim zdaniem najbardziej nawilża że wszystkich wymienionych przeze mnie balsamów. Usta po nim są miękkie i odżywione .
Wydajność : Używam go chyba ponad rok i przy prawie codziennym stosowaniu zużyłam ponad połowę.
Aplikacja : Balsam występuje jedynie w sztyfcie , aplikacja jest bardzo wygodna i higieniczna. Jednak balsam sam w sobie ma bardzo trwałą konsystencję , przez co kiedy nakładamy go na usta jest "tępy" ( nie rozpuszcza się i trzeba się z nim trochę pomęczyć) Wiem czepiam się ;p
Zapach/Smak : Myślałam że zapach będzie trochę delikatniejszy i mniej wyczuwalny , ale jest bardzo mocny. Pachnie naturalnie , miodem , jednak mnie trochę drażni. Bezsmakowy.
Opakowanie : Zwykły sztyft , nie zacina się , aczkolwiek ( nie wiem czy to tylko mój czy wszystkie opakowania) , strasznie ścierają się z niego napisy , co nie wygląda estetycznie :(
Dostępność : Nie widziałam go w żadnej drogerii , można go znaleźć na allegro lub stronie butik4girls.
Cena : Waha się od 10 zł - 16 zł .
Podsumowując , każdy z tych balsamów jest dobry na swój sposób , mnie po porównaniu najbardziej odpowiada balsam z EOS , ale to tylko moja opinia , wiadomo ile ludzi tyle opinii :)
Testowaliście któryś z tych balsamów ? Macie swój ulubiony balsam do ust który polecacie ?( moim ulubionym od niedawna jest polski balsam Tisane , jeżeli nie próbowaliście to gorąco polecam!) Napiszcie koniecznie w komentarzu ! :)
Ciao ;*